Na dwa głosy #18 Dobro i zło w Gwiezdnych Wojnach + Szarzy Jedi

"The Art of Star Wars: The Force Awakens" 

Ciena Ree - bohaterka jednej z moich ulubionych powieści Star Wars - Utracone gwiazdy po bitwie o Jakku została uznana przez Nową Republikę - dawny Sojusz Rebeliantów - za zbrodniarkę wojenną.
Ale niby dlaczego?
Czy zasada "prawo nie działa wstecz" nie obowiązuje w odległej galaktyce? Ciena nie dopuściła się jakiś strasznych, niemoralnych zbrodni. Była zwykłym imperialnym pilotem, później kapitanem. Ale kogo to obchodziło. Należała do Imperium - była zła.



Rogue One - lubiany przez fanów i krytyków spin-off został doceniony między innymi za pokazanie zwykłemu światu szarości i niejednoznaczności bohaterów Gwiezdnych Wojen. Sama saga to baśń z wyraźnie zaznaczonymi "tymi dobrymi" i "tymi złymi", jednak w szerokim kontekście uniwersum chodzi o pokazanie o czegoś ciekawszego, gdzie wszystko zależy od konkretnego punktu widzenia.

W napisach początkowych do Epizodu III  możemy przeczytać następującą kwestię: Bohaterowie są po obu stronach. 

Jak możemy zauważyć, same filmy dają nam do zrozumienia, że nie powinniśmy patrzeć na poszczególne frakcje przez pryzmat dobra i zła. Na każdą z nich składają się lepsze i gorsze elementy i za wyjątkiem Sithów/Rycerzy Ren, w każdej znajdują się idealiści mający nadzieję na zaprowadzenie w Galaktyce idealnego porządku. Nie wszystkim to wychodzi, nie wszyscy w ogóle przejmują się takimi sprawami, jednak jeszcze raz przytoczmy słowa z "Zemsty Sithów": Bohaterowie są po obu stronach. 

Idąc dalej powróćmy jeszcze do tematu Łotra 1, a konkretnie Cassiana Andora.



Jako dziecko rzucał kamieniami w republikańskie czołgi. Gdy Republika Galaktyczna przemieniła się w Imperium stał się dobrym okazem dla Sojuszu.
Swojej walki nie prowadził w nadziei na naprawę świata. Wyżywał swoje frustracje dając się wykorzystywać innym, których działalność miała rozgrzeszyć go z popełnionych czynów.
A jednak Galaktyka zapamiętała go jako bohatera, dlatego że choć początkowo niezamierzenie, paradoksalnie przekazał nadzieję innym.

A jak powinniśmy go traktować? Gdzie znajduje się granica między zbrodniarzem a bohaterem?
Problem ten próbuje poruszać wiele światowych filozofii, jednak ta mi najlbiższa sugeruje, aby nie oceniać ludzi, tylko poszczególne czyny, ale nie żeby wyliczyć sobie średnią dobrych i złych uczynków i potem przypisać odpowiednią łatkę do osoby.

I choć różne strony konfliktu w rożny sposób usprawiedliwiają swoje działania to najtrafniejsze będzie najprawdopodobniej spojrzenie fanów, którzy obserwują całokształt z góry i są wstanie dokonać dokładnej i obiektywnej analizy każdej z postaci.

Oznacza to, że starsznie banalne jest dzielenie świata na tych złych(np. Thrawn, Trench, Phasma (za wyjątkiem Sithów, którzy całą swoją doktrynę oparli na Ciemnej Stronie) i tych dobrych tj. rebelianci, Jedi (co doskonale pokazał finał piątego sezonu "The Clone Wars").


Jeżeli już jesteśmy w temacie dobra i zła chciałbym przejść jeszcze do popularnej swojego czasu kwestii interpretacji tzw. szarych Jedi.


W Legendach Szarzy Jedi byli niespójnym kręgiem protestantów, którzy częściowo odrzucili bądź zmodyfikowali zasady Zakonu uznając swoje za poprawne i wierne Mocy. Sytuacja dosyć podobna do tej, która miała miejsce w Kościele w XVI w.  Jednak wbrew tezom głoszonym przez ówczesnych kaznodziejów, reformatorzy nie stali się pół-satanistami. W języku Gwiezdnych Wojen można powiedzieć więc, że pozostali po Jasnej Stronie  Mocy.

A w przypadku Szarych Jedi niestety wielu fanów popadło w manię szukania w równowadze alternatywy dla światła i ciemoności. Jest to znaczący błąd, gdyż Luke Skywalker w Epizodzie VIII zaznacza, że równowaga - MOC - zachowuje balans światła i ciemności. Oznacza to, że nie staje się ona trzecią opcją, a wręcz wymusza wybranie konkretnej ścieżki. Pozostawia również możliwość jej zmiany.

Wracając więc do "szaraczków" - w większości powinni być oni kojarzeni z Jasną Stroną Mocy, jednak jeżeli kierwali się tylko własnym dobrem, to można uznać ich z egositów, niebezpiecznie zmierzających w kierunku ciemności. Do takich na pewno nie należała Ahsoka Tano.


Kontrargumentem który wyciąga w tej sytuacji część osób jest postać Bendu, który "stróżuje po środku", jednak trzeba zaznaczyć, że jest on nie tyle osobą, co uosobieniem Mocy - równowagi. W pewnym sensie tylko portretem energii, która przenika wszystkie żywe istoty...



Jeżeli dalej Wam mało rozważań na temat dobra i zła w Gwiezdnych Wojnach, to zapraszam do zapoznania się z wypowiedzią Mateusza ze Star Wars Blog:

 Wojnach - Star Wars Blog




Bądź na bieżąco! Polub profil na FACEBOOKU!

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Ciekawostki i nawiązania: Darth Maul: Son of Dathomir

RECENZJA: Darth Vader: Wojna o Shu-Torun + C-3PO

Na dwa głosy #21 Ponownie o Solo