RECENZJA: Więzy krwi - Claudia Gray

Autorka wspaniałych "Utraconych gwiazd" powraca z nową książką będącą idealnym wprowadzeniem do Epizodu VII.


Fabuła książki osadzona jest kilka lat przed wydarzeniami z Przebudzenia Mocy. W Galaktyce teoretycznie panuje względny spokój. 
Od razu trzeba zaznaczyć, że skoro obecnie nie ma żadnej wojny, to nie można się spodziewać ciągłych potyczek na blastery bądź starć myśliwców. Początkowo obawiałem się, że jak w końcu dojdzie do jakiejś konfrontacji, to będzie to szybkie, ale przy tym nudne odejście od głównego wątku. Na szczęście nic takiego nie miało miejsca - akcja jest, raz na kilkadziesiąt stron i wtedy, kiedy jest najbardziej potrzebna.
Zaskoczeń w tej powieści nie brakuje. Szczególnie w niespodziewanych miejscach.


Książkę uważam za najlepszą i zarazem najważniejszą powieść Nowego Kanonu z kilku względów. 
Przede wszystkim jest porządnie napisana, i tak jak od "Utraconych gwiazd", nie można się od niej oderwać! Oprócz tego powoduje, że istnienie nowej trylogii filmowej wreszcie nabiera sensu. Że nie jest to tylko (przynajmniej dla fanów) kolejną odtwórczą wojna rebelii z imperium, którą można toczyć bez końca, ale za samym istnieniem Najwyższego Porządku i Ruchu Oporu stoi coś więcej. Dlatego uważam, że po tą książkę mogą sięgnąć również fani, którzy po śmierci EU porzucili gwiezdnowojenne książki, ale cały czas fascynują ich wychodzące filmy.
Po "Więzach krwi" ciężko obojętnie patrzeć na tą scenę.
W "Więzach krwi" Leia została przedstawiona fantastycznie. Cały czas przed oczami mamy jej wersje z Przebudzenia Mocy, ale momentami zachowuje się jak ta, znana z oryginalnej trylogii.
Dodatkowo musi mierzyć się z tym, że jest senatorem, kochającą matką, arystokratką, córką Dartha Vadera i siostrą Rycerza Jedi, co nie jest wcale takie proste.



Co do nowych bohaterów - zdecydowanie najważniejszy z nich jest senator Ransolm Casterfo, z konkurencyjnej partii centrystów. Ciężko powiedzieć coś o nim bez posiłkowania się spoilerami. Można za to powiedzieć coś o partiach. Początkowo liczyłem na to, że Leia jest zawziętą działaczką populistów, ale obie organizacja mają swoje za uszami. Niestety, ostatecznie wyszło na to, że jedna jest tą dobrą, a druga "złem wcielonym".
Do nowych bohaterów możemy dodać jeszcze Greer i Jopha, którzy mieli być nowymi Cieną i Thanem, tyle że po jednej stronie i bez wątków romantycznych. Wyszło nawet jeszcze lepiej, bohaterowie są przesympatyczni. Szkoda tylko, że nie mają do odegrania żadnej istotnej roli, tak jak np. C-3PO - najzabawniejszy element "Więzów krwi".




Wygląda na to, że po kilkunastu latach dostaliśmy nowy odpowiednik "Maski kłamstw". Fantastyczna książka wydana po premierze pierwszego filmu z trylogii, dopełniająca jego fabułę i zawierająca wskazówki co do drugiej części.
Na temat Epizodu VIII kilku informacji udzielił autorce reżyser Rian Johnson.
Jeżeli szukacie jakiś tropów co do Ostatniego Jedi, to przeanalizujcie stroje noszone przez senator Organę i miejsce pierwszej wspólnej misji z Casterfem.

ocena: 10/10

fabuła: 10/10
postacie i dialogi 9/10
wydanie: 9/10

Książka, która wiąże słynną trylogię Star Wars z Przebudzeniem mocy.

Tym razem czytelnik zapozna się z wydarzeniami, które rozgrywają się 6 lat przed historią opisaną w Przebudzeniu mocy.

Kiedy rebelianci pokonali Imperium, Leia Organa uwierzyła, że to początek pokoju w galaktyce. Jako członek Senatu musi stać na straży demokracji i bacznie obserwować przekupnych polityków oraz ludzi, którzy w duchu nadal pozostali wierni Imperium. Tymczasem w galaktyce czai się nowe zagrożenie.





Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Ciekawostki i nawiązania: Darth Maul: Son of Dathomir

RECENZJA: Darth Vader: Wojna o Shu-Torun + C-3PO

Na dwa głosy #21 Ponownie o Solo