RECENZJA: Katalizator - J. Luceno
"Katalizator" – to przede wszystkim bardzo dobra książka i wprowadzenie do filmu Łotr 1. Tylko tyle.
Albo aż tyle.
Wojna rozrywa galaktykę. Przez lata Republika i Separatyści walczyli ze sobą i tworzyli coraz bardziej śmiercionośne technologie po to by ją wygrać.
Orson Krennic bierze udział w tajnym projekcie Senatora Palpatine’a, którego celem jest stworzenie niszczycielskiej broni – Gwiazdy Śmierci. A kluczem do jej stworzenia może być jego dawny przyjaciel i wybitny naukowiec Galen Erso. Lecz czy Galen zdaje sobie do końca sprawę z tego w jak straszliwą intrygę został wplątany…?
Jamesa Luceno można nazwać gwiezdnowojennym weteranem. W nowym kanonie napisał na razie tylko „Catalyst” i „Tarkina”. Obie książki łączą się ze sobą wspaniale. „Katalizator” kończy się w momencie, gdy rozpoczynają się perypetie wielkiego moffa.
Sam Tarkin odgrywa w powieści dość istotną rolę. Jest jednym z najlepszych dowódców Republiki, późniejszego Imperium i największym przeciwnikiem dla Orsona Krennica, który tylko myśli, jak wykorzystać swojego dawno przyjaciela - Galena Erso, czego naukowiec na początku oczywiście nie wie. Nie chce on dla niego i jego rodziny niczego złego, ale jest gotowy poświęcić Galena i Lyrę, której swoją drogą nie cierpi, by awansować w imperialnych szeregach.
W „Katalizatorze” mogą pogubić się młodsi czytelnicy, gdyż duża jej część oparta jest właśnie na rywalizacji Tarkina z Krenniciem o dowodzenie nad Gwiazdą Śmierci. Oficerowie imperialni dużą część swoich intryg oparli na kłamstwach, dlatego dzieciaki mogą nie do końca zrozumieć o co chodzi.
Autor książki czerpie garściami z kanonicznego dziedzictwa Gwiezdnych Wojen. Na równi spotykają się tutaj prequele, oryginalna trylogia i The Clone Wars oraz oczywiście Rogue One. Nie czujemy, że mamy do czynienia z crossoverem. "Katalizator" pokazuje, że to jedno i to samo uniwersum.
Bez wątpienia mocną stroną powieści są postacie. Każda z nich ma swoją unikalną historię i charatkter, a przy tym, wiele wspólnego z współtowarzyszami.
Po wspaniałym występie Krennica już zacząłem się martwić, że po "Rogue One" Alexandra Freeda nikczemny dyrektor przepadnie zapomniany przez fanów, co mam nadzieję się nie stanie.
Polskie wydanie od Uroboros jak zwykle stoi na wysokim poziomie, do którego wydawnictwo zdążyło nas już przyzwyczaić przy swoich wcześniejszych książkach, a zamieszczona na początku ilustracja Gwiazdy Śmierci buduje niezapomniany klimat.
Komu książki nie polecam? Osobom, które chcą przeczytać po prostu jakąś książkę science-fiction bądź rozpocząć przygodę z gwiezdnowojennym kanonem. Powieść co prawda jest zamkniętą historią, ale bez "Łotra 1" nie ma racji bytu. Ludziom, którzy już od jakiegoś czasu siedzą w kosmicznym uniwersum, wielokrotnie widzieli epizody, oglądali "Rogue One", "Wojny Klonów" i "Rebeliantów" i przeczytali już trochę książek "Katalizator" na pewno sprawi więcej przyjemności.
wydanie: 5/5
fabuła: 7/10
pomysłowość 9/10
dialogi 810
Ocena: 9/10
Komentarze
Prześlij komentarz